Info
Ten blog rowerowy prowadzi junno z miasteczka Poznań. Mam przejechane 331.10 kilometrów w tym 9.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 12.00 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec9 - 2
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 285.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 35.66 km |
Więcej statystyk |
- DST 65.00km
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 9.
Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Dni ostatnie:
1) Bergkvara-Bjorkenas (32 km)
i
2) Bjorkenas-Karlskrona (kepming Skonstavik)(ok. 35 km)
Uneventful. Ale zmęczenie wyczuwalne, chyba trochę wynikające z odwodnienia, czyli głupoty. No więc odpoczywamy i pakujemy się na prom. W drodze z kempingu na prom, czyli przez całą Karlskronę padało. Co dało nam do myślenia na jaką genialną pogodę trafiłyśmy.:)
Razem przejechałyśmy pewnie ok. 300 km, (280 tras, plus nawrotki, zwiedzanie i inne duperele). Gdyby nie koło, byłoby więcej, ale i tak na pierwszy raz nie jest źle:)
A Szwecja jako pierwszy kraj rowerowy sprawdza się wyśmienicie:)
- DST 25.00km
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 8.
Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Hagby (Kolboda) - Bergkvara, ok. 25 km.
Jedziemy i tyle. Słońce świeci, docieramy na następny kemping. I zaczynamy czuć zmęczenie materiału.
Co do kempingu, to może fajny dla husbili, tylko jedna kabina prysznicowe plus jedna zasłonka, płatne 5 Kr za 3 minuty. Kuchnia z dwoma palnikami.
Za to okolica przepiękna, kemping na przesmyku między morzem z zatoką, port jachtowy, zamknięte już malutkie Muzeum Morskie z którego słychać jazz i tabliczki objaśniające historię miasteczka.
Zdjęcia z Bergkvary: Opis linka
- DST 30.00km
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 7.
Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Dzień ósmy: Kalmar - Hagby (kemping Kolboda)
Naprawa koła, to że moooże na jutro, więc kupiłam całe nowe. Pan Szwed jeszcze pomarudził, że płacenie zagraniczną kartą kredytową dużo go kosztuje, ale za darmo przełożył mi dętkę, oponę i napompował. Na Olandię już nie wrócimy, tym bardziej, że kiedy ja załatwiam serwis, K na kempingu omawia z rowerową Szwajcarką, jaka ta wyspa nudna i droga. Trudno, nie tym razem, nie mamy już czasu, żeby ją objechać.
A mnie od zwiedzania już bardziej interesuje samo kręcenie i zatrzymywanie jest niepotrzebne;)
Jedziemy na kemping pod Hagby.
Dość drogi, słaby dostęp do morza, ale jest basen a w nim dużo dzieci, przytulne miejsce dla namiotów i fajna kuchnia. Łazienka durna, każą się rozbierać w korytarzu, wrzucić tam 5 Kr dla wybranej kabiny i lecieć pod prysznic.
Okolica szalenie malownicza. Widziałam fretkę:)
- DST 8.00km
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 6.
Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Koło, koło i po kole...
Jest sobota, szukanie warsztatu bez sensu, decydujemy, że wrócimy do Kalmaru, gdzie warsztatów powinno być więcej, może coś otwartego też w niedziele. Po ok. 8 km pęka element piasty i już jechać się nie da. Ale wystąpił cud - piasta poszła przy przejeżdżaniu prze przystanek autobusowy, co poddało genialną myśl, że należy dalszą część podróży odbyć transportem zbiorowym. Wcześniej na to nie wpadłyśmy i myślałam o prowadzeniu roweru (fuj,fuj).
Cud nr 2. - z trzech kursów dziennie, środkowy miał być za pół godziny.
Bilet do Kalmaru i jazda w klimatyzacji - bezcenne, opłacone kartą kredytową. Potem pchanie roweru z Dworca Centralnego te 3 km na dobrze nam znany kemping...
Warsztat rowerowy w sobotę był do 15, spóźniłyśmy się pół godziny. Cuda chodzą parami, nie trójkami.
Nadal słońce, można by było się poopalać, ale my w cieniu wyrywamy sobie jedyną lekturę jaką mamy. Za mało tych książek, za mało...
***
Niedziela.
Znalazłyśmy sklep, gdzie kupiłyśmy cydr, gardząc bezalkoholowym rieslingiem,
księgarnię, gdzie nie mogłyśmy się oprzeć ofercie i kupiłyśmy 4 książki w cenie 3 (jedyne 300 Kr...) oraz na sąsiedniej ulicy knajpki z bufetami za ok. 100 Kr/os. Wybrałyśmy taką niby-grecką i najadłyśmy się do wypęku. W końcu.
Wieczór czytelniczy.
Zdjęcia: Opis linka
- DST 45.00km
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 5.
Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Dzień szósty - Kalmar - (Olandia) Degerhamn - Sandvik
Pakujemy się i jedziemy na Olandię, czy tam na północ czy południe zdecyduje wiatr. Chociaż raz pojedziemy z nim w plecy.
Do centrum Kalmaru z kempingu są 2-3 km, z centrum na Olandię płynie kameralny prom (ok. 80 Kr z dorosły bilet w jedną stronę). Wyjazd nam się opóźnił, bo już po odcumowaniu jeden z pasażerów miał atak padaczki. Pogotowie zabrało go po kilku minutach, rejs trwał ok. pół godziny.
Z nami kilka osób, które też rowerami jadą na jednodniową wycieczkę i jedna piękna kolarzóweczka. Bez żadnego bagażu, marzę o czymś takim zamiast moich worów...
Po wylądowaniu decydujemy, że jedziemy na południe.
Jedziemy szlakiem turystycznym (ścieżka rowerowa dookoła Olandii), trochę zbaczając nad morze i ścieżkę pieszą, oglądając kamienie z wykutymi runami, albo obiecane cuda przyrody. Te ostatnie pewnie gdzieś są, ale głównie widzimy stada Szwedów wpatrzonych w dal ponad wypasionymi lunetami. Pewnie jakiś mały ptaszek... czym zresztą pd część wyspy się chwali. No i tam planujemy dojechać, do latarni morskiej Długi Jan, ale tymczasem...
coś jakby zgrzyta...
coraz bardziej...
w przednim kole...
i po kilku km już nawet nie da się udawać, że przez wiatr tego zgrzytania nie słychać. I koło haczy o klocki i zgrzyta.
Już po 16, w piątek, pytamy w Muzeum trudno powiedzieć czego tak naprawdę w Degerhamn, czy jest tu na wyspie warsztat rowerowy. Podobno jest w Morbylanga i w Ferjestaden (gdzie dopływa prom), no ale czy w weekend będzie otwarte, to nikt nie wie.
Cofamy się na leśny kemping w Sandvik, przez chwilę koło daje nadzieje i nie zgrzyta, a potem zgrzyta podwójnie. jutro szukamy warsztatu.
Tymczasem plaża, miły sosnowy lasek, prysznice i kuchnia bez żadnych kart i liczników, na pocieszenie dodatkowa porcja kalorii w postaci Haribo. I spać.
PS. Tak, nadal świeciło słońce:)
Kilka obrazków z wyspy: Opis linka
- DST 73.30km
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 4.
Środa, 17 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Dzień czwarty: Kristianopel-Kalmar (73,3 km jak w mordę strzelił...) i piąty - zwiedzanie Kalmaru.
Miało być do Djursviku i zapowiadało się niewinne 30 km..., ale w Djursviku (mimo że go... maps pokazuje) kempingu nie ma. Jest w okolicach i wykorzystałyśmy go w drodze powrotnej, no a że cofanie się nie w naszym stylu, to nie pozostało nic, jak tylko dojechać do samego Kalmaru, na kemping Stensjo. I tam paść (się dumą z pokonanej trasy).
Po drodze słońce, malownicze domki i lasy, wiatrak, również malownicze, ale jakoś mniej podziwiane górki i pagórki...
I piękna rzecz - ostatnie 20 km, z Ljungbyholm przez który się przejeżdża, żeby trafić rowerem do Kalmaru, do tego miasta wiedzie prosta, równa, oświetlona trasa pieszo-rowerowa. Super. Tak można by było przejechać nawet 100 km, ale na szczęście kemping był bliżej;)
Kemping ok, chociaż trochę mało miejsca i jest przechodni, bo to również teren rekreacyjny Kalmaru, więc dużo biegających, jeżdżących na rowerach. Specjalnie to nie przeszkadza.
PRYSZNIC ZA DARMO, DO OPORU!!!:)
JEŚĆ!!!!!
I następnego dnia się nie ruszamy. Tzn. tylko zwiedzamy Kalmar.
***
Dzień piąty - Kalmar.
W Kalmarze warto obejrzeć malowniczy zamek, ale jako że bilety są drogie, a opisy skąpe, to warto się załapać na oprowadzenie z przewodnikiem (w cenie biletu).
Poza tym przejechałyśmy się do muzeum okręgu Kalmar, które w większości poświęcone jest okrętowi Kronan, który na skutek złej decyzji nawigacyjnej najpierw podczas wykonywania zwrotu pochylił się, nabrał wody, przechylił jeszcze bardziej i wybuchł. Po czym przełamał i utonął z większością załogi. Rzecz działa się w trakcie bitwy morskiej z siłami duńsko-holenderskimi w 1676 r. w pobliżu. W 1980 r. szczątki namierzył ten sam człowiek, który zlokalizował resztki okrętu Vasa i rozpoczęto badania i wydobycie resztek. Jest tego całkiem sporo i w takim tempie starczy szwedzkim archeologom na co najmniej 3 dekady...
W przeciwieństwie do Vasy, Kronan zatonął "w pełni rynsztunku", z prawie całą załogą i pełnym wyposażeniem. W muzeum można obejrzeć filmy prezentujące jak doszło do wypadku i co już ciekawego znaleziono (wiedzieliście, że psy mają w penisie kostkę..?)
Dzień pouczający, Muzeum Morskie zostało odpuszczone. Słońce daje...
Fotki z Kalmaru: Opis linka
- DST 15.00km
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 3.
Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Dzień 3. Bjorkenas - Kristianopel (ok. 15 km)
Nie ma mowy o wczesnym wstawaniu. Chociaż wylegiwanie w namiocie w tej temperaturze, też niemożliwe. Jedziemy do Kristianopel, po drodze kusi miejsce,w którym można obserwować foki, ale jest tylko oznaczone na mapie na kempingu, przy drodze żadnych oznaczeń. Może są na szlaku pieszym, który idzie bliżej brzegu morza. Szkoda, ale też trudno wierzyć, że te foki tak w południe leżą i klepią ogonem czekając na turystów.
Kristianopel ładniutkie. Kościół akurat zasłonięty rusztowaniem, ale i tak czuje się, że to stare miasto a obecnie kurorcik z porcikiem. Kiedyś miasto jeszcze należące do Danii, granica ze Szwecją przebiegała kilka km na północ.
Dowiadujemy się, że to również było pierwsze miasto duńskie zaprojektowane wg założeń renesanowych. Trudno teraz poznać na czym to dokładnie miało polegać (tym bardziej, że miasteczko Szwedzi zdobyli i spalili), ale przejść się po nim koniecznie trzeba. Domeczki śliczne, kwiateczki, samochodziki i jachciki. Jak nie znoszę zdrobnień, to tu idealnie pasują.
Przejść się też koniecznie trzeba "promenadą Kristianopel", to jest murami miejskimi. Można obejść cały kemping i jeszcze kawałek na północnym skraju miasta.
Kemping duuuży i zrzeszony, więc płacimy za kartę kempingową i za miejsce. Dostaje się też kartę z sumą 100 Kr, przytyka się do czytnika pod prysznicem i zabiera to 5 Kr za każde 3 minuty. Poza tym otwiera drzwi do samej łazienki i kuchni.
Po przeleceniu się po mieście ze trzy razy, kupuję jedyną tanią rzecz w Szwecji - książkę anglojęzyczną za całe 2 korony. "On the Beach" Nevile'a Shute z 1957 r. - rzecz dzieje się po (pomyłkowej) wojnie atomowej, większość ziemi została zniszczona, a nad resztkę nadciąga chmura radioaktywna. Fajnie napisane, na podstawie nakręcono aż dwa filmy.
Namiot rozbijamy pod kupą kamieni opisanych jako ruiny wieży najstarszego kościoła w miasteczku, pełniącego również funkcje obronne. Powiew historii odczuwalny, podobnie jak nalot meszek, które co prawda nie gryzą, ale i tak uprzykrzają życie.
Pogoda słoneczna, oparzenia się troszkę zwiększyły...
Fotki z Kristianopel: Opis linka
- DST 24.00km
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 2.
Poniedziałek, 15 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
Dzień 2.
Pobudka na promie wcześnie wypadła, na śniadanie jeszcze domowe kanapki i ruszyłyśmy. Po wyjeździe z promu i z wyspy na której jest terminal trochę się pogubiłyśmy, bo w zasadzie nie miałyśmy mapy. A informacja turystyczna w centrum, 10 km nie w tę stronę, w którą my chcemy. Odpalenie GPSa pomogło w wyjeździe z Karlskrony na wschód, celem było Kristianopel.
Ale czy to piękna pogoda, czy Reisefieber i przygotowania tak nas wymęczyły, że zakończyłyśmy dzień na kempingu w Bjorkenas. Na którym zresztą byłam 10 lat temu.
Kemping fajny, obsługiwany przez grupę w wieku emerytalnym, jak wszystkie, które nam się do tej pory w Skandynawii trafiały, czysty i spokojny. Nie jest zrzeszony w SRC, więc nie wymagają karty kempingowej,która trochę kosztuje.
Z praktycznych info: prysznic na automat, ale za 5 Kr leje przez całe 6 minut. W roli WC a la sławojki (ale nie dziura w ziemi, tylko opróżniany zbiornik), bardzo czyste, co dziwne - bez komarów. W środku udekorowane: w jednym portret rodzinny z królową Wiktorią w roli głównej, w drugim portret któregoś Gustawa, króla Szwecji.
(U nas gdyby walnąć fotkę już samej Kasztanki, nawet bez Piłsudskiego byłaby afera...)
W recepcji też jest kiosk: lody, mleko, konserwy na obiad.
Gorąco i jako że tak chciałyśmy uciec z Karlskrony i nie posmarowałyśmy się filtrem, są pierwsze oparzenia słoneczne.:/
Fotki: http://www.flickr.com/photos/40886406@N02/sets/72157634845082251/
- Sprzęt GT Arette
- Aktywność Jazda na rowerze
Szwecja na rowerze 2013 - część 1.
Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 2
Postanowiłyśmy z K. zdrowotnie spędzić wakacje na rowerze, a nie w samochodzie.
Jako że Skandynawia była wyborem naturalnym, a okazało się, że Stena Line kursująca z Gdyni do Karlskrony przygotowała specjalną ofertę dla rowerzystów, to dokładny wybór również dokonał się niejako sam. Całe szczęście.
Potem pozostało kompletowanie ekwipunku na ten nowy rodzaj wakacji...
Kasy i czasu trochę upłynęło, z dobytku wartego wspomnienia i polecenia, to na pewno trzeba wymienić składające się w prostokąty, a nie rolowane, wojskowe karimaty. Rewelacja. Woziłyśmy je zamknięte w poprzecznej górnej kieszeni sakwy i żadne buły nam nie majtały.
Wybrałyśmy rejs wieczorny, spanie w 2-os. kajucie w cenie pakietu. Dojazd do Gdyni bez wydarzeń, parking tuż przy terminalu, pożegnanie z samochodem i płyniemy...
Fotki: Opis linka